Wtorek, 27.09.2016
Po
zjedzeniu śniadania, udajemy się autokarem do pobliskiego Sztutowa. Pogoda jest
dla nas bardzo łaskawa – pomimo jesiennego chłodu niebo jest wciąż jeszcze
niebieskie, bez chmur na horyzoncie, a słońce rozświetla świat wokoło. Kiedy
jednak przekraczamy bramy KL Stutthof, czujemy się trochę nieswojo... Najpierw
oglądamy film o obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, jesteśmy świadkami
bezsensownego okrucieństwa hitlerowców, współczujemy ofiarom, a w głowie rodzi
się pytanie: dlaczego do tego doszło? Kiedy zapalają się światła, na małej
widowni panuje cisza.
Po wyjściu z sali kinowej czekamy przez krótką chwilę na naszego przewodnika, p. Pawła Bobera. Kiedy wreszcie nadchodzi, po krótkim przywitaniu, zamiast prowadzić nas w głąb obozu, wyprowadza nas na zewnątrz, dochodzimy do drogi. Tu wysiadali z pociągu w czasie wojny przyszli więźniowie obozu.
Po wyjściu z sali kinowej czekamy przez krótką chwilę na naszego przewodnika, p. Pawła Bobera. Kiedy wreszcie nadchodzi, po krótkim przywitaniu, zamiast prowadzić nas w głąb obozu, wyprowadza nas na zewnątrz, dochodzimy do drogi. Tu wysiadali z pociągu w czasie wojny przyszli więźniowie obozu.
I zaczyna
się opowieść: Wyobraźcie sobie, że jest wojna, do Waszych drzwi pukają
żołnierze, dają Wam kilka chwil na
spakowanie niezbędnych rzeczy i prowadzą Was do towarowych wagonów.
Słyszeliście od innych pogłoski o
obozach koncentracyjnych, ale jeszcze nie dowierzacie, że może być tam tak
strasznie, że możecie nawet stracić życie. Niektórzy z Was nie dożywają
dotarcia do celu, a potem, po przekroczeniu Bramy Śmierci, tylko połowa z Was
ma szansę na przetrwanie obozowego koszmaru...
I tak, w
całkowitym milczeniu, zasłuchani w słowa
p. Pawła, przechodzimy poszczególne etapy wtajemniczenia w obozowe życie: jak
więźniowie spali, pracowali, co jedli, jakie mieli marzenia i jakie były niezliczone sposoby okupantów na pozbawienie
ludzi ich człowieczeństwa.
Czas
niepostrzeżenie mija, w końcu nasz przewodnik prowadzi nas pod masywną bryłę pomnika poświęconego ofiarom
nazistowskiego terroru. Tu na chwilę siadamy, a pan Paweł podsumowuje nasze
spotkanie:
Pewnie
myślicie, że taka rzecz się więcej nie powtórzy, że to Was może nie dotyczy
albo nie spotka. Nigdy jednak nie można być tego pewnym. Po okrucieństwie drugiej
wojny światowej świat nie zmądrzał. Wojna
na Bałkanach, konflikt w Syrii –
ludzie nadal chcą być lepsi od innych. Konflikty rodzą się bardzo powoli, ale
kiedy już wybuchną, bardzo trudno je ugasić, rozwiązać. Należy robić wszystko,
by ludzie nie niszczyli się nawzajem, a los świata leży w rękach każdego z
Was...
Po tym
spotkaniu wracamy do Mikoszewa. Słońce nadal pięknie świeci, ale w naszych
sercach jest smutek,a w głowach –
pytanie, co zrobić, by takie sytuacje nie miały więcej miejsca. Nad tym też
pracujemy po obiedzie w grupach. Powoli przy stołach zaczyna się słyszeć coraz
więcej dyskusji po angielsku. Rozmawiamy o przeszłości, ale i o naszej
teraźniejszości – co nas łączy, a w czym się różnimy. Jak wygląda edukacja w
naszych krajach? Jakie mamy rodziny? Jak spędzamy czas wolny etc...
Po
popołudniu spędzonym tak pracowicie pora na trochę rozrywki. W związku z
przyjemną pogodą decydujemy się na rozegranie meczów, oczywiście w mieszanych
drużynach. Koszykówka, siatkówka lub piłka nożna – dla każdego coś dobrego.
Przydają się też okrzyki kibiców.
A na koniec
dnia zostawiamy sobie spacer nad morze, zabawne zdjęcia grupowe na plaży. I
coraz żywsze rozmowy...To było niezwykłe doświadczenie - tylko my, piasek i morze.
Wiatr zupełnie ucichł, słońce świeciło, więc woda wyglądała tak zachęcająco, że część grupy, na czele ze Svenem - opiekunem grupy i nauczycielem, skorzystała z morskiej kąpieli.
Na plaży zjawił się także wdzięczny obiekt do fotografowania - łabędź.
Poprosiliśmy naszych uczniów, by wykonali jakieś znaki na piasku opisujące ich grupę, później natomiast zachęciliśmy ich do stworzenia zabawnych konstrukcji.
Wiatr zupełnie ucichł, słońce świeciło, więc woda wyglądała tak zachęcająco, że część grupy, na czele ze Svenem - opiekunem grupy i nauczycielem, skorzystała z morskiej kąpieli.
Na plaży zjawił się także wdzięczny obiekt do fotografowania - łabędź.
Poprosiliśmy naszych uczniów, by wykonali jakieś znaki na piasku opisujące ich grupę, później natomiast zachęciliśmy ich do stworzenia zabawnych konstrukcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz