czwartek, 30 października 2014

Z rewizytą w Szwecji

 “FREEDOM- in the spirit of peace and equality” tym razem w Szwecji

Przypomnijmy: nasz projekt “FREEDOM- in the spirit of peace and equality” to wspólne działanie na rzecz tolerancji i pokoju w świecie  naszego gimnazjum i szwedzkiej szkoły sportowej Prolympia w Virserum, połączone z wymianą uczniowską. Projekt nagrodzono stypendiami dwóch szwedzkich fundacji (Palmefonden oraz Folke Bernadottefonden), stąd udział młodzieży obu państw był bezpłatny. Wizyta naszych uczniów  w królestwie szwedzkim miała miejsce 14-19 września 2014.

Nareszcie! Ranną porą 14 września wyruszyliśmy w rejs przez Bałtyk. Wyglądało to tak:

"Daleko jeszcze?"

Po całym dniu pływania po Bałtyku, nasze stopy dotknęły wreszcie szwedzkiej ziemi. Potem jeszcze przejazd autokarem, który zabraliśmy z Gdyni, i witaj Virserum!
Pierwsza wspólna sweet focia ze szwedzkimi drzewami w tle.
Z wizytą w Astrid Lindgrens Näs. Pamiętacie autorkę "Pippi Pończoszanki" i "Dzieci z Bullerbyn"? Tutaj właśnie się urodziła. Widzieliśmy dom, w którym spędziła dzieciństwo. Wygląda dokładnie tak, jak za czasów autorki!




Dzieci z Bullerbyn?!
Szczudła były niechybnie eksponatem o największej liczbie entuzjastów. Konkurowała z nimi jedynie... huśtawka.



A tu taki szwedzki "bartek"(oraz Kuba). Czy wiecie, że dęby w starożytnej Skandynawii uznawano za święte drzewa? W późniejszych czasach stanowiły własność królewską, gdyż służyły do budowy okrętów (potrzeba było ok.2000 drzew na jeden), dlatego nie wolno było ich wycinać pod karą śmierci!

Nadal jesteśmy w muzeum...

W butiku muzealnym






Szwecja to kraina jezior.

Z Tiną-nauczycielem języka szwedzkiego i angielskiego, pełniącą obecnie funkcję wicedyrektora szkoły.

Szkoła Prolympia znajduje się w takich właśnie okolicznościach przyrody...

Cmok, cmok!

Sala muzyczna



W drodze na survival: noc w szwedzkim lesie!

Czy tu mieszkają niedźwiedzie?!

Obóz przetrwania okazał się przede wszystkim świetną zabawą!











Szwedzkie lasy obfitują w grzyby, bo Szwedzi na grzybach się nie znają. Kupują je w sklepie (kraj pochodzenia:najczęściej Polska).


Jak survival, to survival. Ta garstka pokarmu musiała wystarczyć do przeżycia każdej z grup. By przetrwać, trzeba coś z tego ugotować...

Techniki, jak widać, różne.

Może na surowo?

Niektórym udało się wzniecić ogień. Będzie kolacja.

Wegetarianin chyba...
Pogoda pozornie dopisywała, lecz nie zapominajmy:  to Północ;)

W poszukiwaniu ryb na kolację?

Ach, pięknie!

Porozumienie beeee! bez barier :)


Konkurs na najładniejszy tort z masą cukrową. Trudność zadania: dołączyć przesłanie o pokoju dla świata.

Praca koncepcyjna

Hmmm...

Coś mieszają...

...coś ugniatają...

...lub zwijają w rulon.

Efekt "wow"!

Dzieło grona pedagogicznego.

Zieleń kolorem pokoju :)

Jeszcze tylko ostatnie poprawki.

Wszystkie torty zostały zjedzone ze smakiem podczas spotkania przed odjazdem!

W szkole Prolympia w ramach wf -u...wyprawa na lodowisko hokejowe!


Na dzień przed odjazdem wspólna wyprawa do Kalmaru. Kalmar słynie z pięknego barokowego zamczyska, z którym wiąże się wątek polski. Zygmunt Waza, szwedzki król Polski, ukrywał się w nim przez moment, w czasie, gdy próbował zdobyć koronę Szwecji. Apropos Waza (szw.Vasa) po szwedzku znaczy "snopek".


 W muzeum kalmarskim.

Pani Dela i "jej" samochód.

Lunch w Kalmarze


Origami, japońska sztuka składania papieru w Szwecji :)





Rozstania nadszedł czas...



Chlip, chlip!

Wesoły autobus opuszcza Virserum, lecz to nie koniec atrakcji.

Karlskrona, kościół Fryderyka (uwaga: nie świętego, lecz po prostu Fryderyka. W kościele protestanckim szwedzkim świątyniom nadawano imię na cześć akuratnie panującego władcy, ponieważ to on do 2000 r. był głową kościoła, jak dla nas papież).



Drewniana dzwonnica z XVII w.

Najsławniejsza postać Karlskrony żebrak Mats Rosenbom. Można podnieść kapelusz i wrzucić parę groszy.  

W Szwecji prawie każda rodzina dysponuje własną łodzią.

Wąskie uliczki dzielnicy Björkholmen-kiedyś dzielnicy biednych stoczniowców, dziś ludzi zamożnych. 
Złośliwi twierdzą, że małe domki Björkholmen powstawały z drewna wykradanego ze stoczni pod pazuchą płaszczy jej pracowników. Stąd ich rozmiar. Choć poziom ulicy jest nieco wyżej niż podłoga wewnątrz, trudno uwierzyć, że mieściła się tu cała rodzina. Obecnie pojedynczy domek to jeden pokój.

Z Karlskrony tylko 260 km do Gdyni. Nazajutrz rano byliśmy już w domach z głowami i sercami pełnymi wrażeń. Doświadczenie Skandynawii i wiedza zdobyta podczas spotkania na długo w nas zostaną. A przyjaźnie zawarte podczas pracy projektem, kto wie, może na całe życie?